W wiadomościach często pokazują obchody Nowego Roku w Chinach. Fajerwerki, smoki, muzyka… A jak to wygląda w rzeczywistości? Zobaczcie sami. Nadchodzi rok psa.
Chiński Nowy rok jest przede wszystkim świętem rodzinnym. Dla wielu chińczyków jest to jedyny okres w roku, kiedy mogą spotkać się ze swoimi bliskimi. Niejednokrotnie muszą przemierzyć setki, jeśli nie tysiące kilometrów, by dotrzeć do domu. Z tego względu co roku na przełomie stycznia i lutego (zależnie jak w danym roku wypadają obchody) następuje totalny paraliż komunikacyjny. Tysiące ludzi tłoczą się na dworcach, a bilety kolejowe wyprzedają się z miesięcznym wyprzedzeniem. W sam Nowy Rok miasto zupełnie się wyludnia. Wszystkie sklepy i restauracje są pozamykane. Wszyscy Chińczycy spędzają ten dzień z rodziną. I co robią? Jedzą. W zasadzie można powiedzieć, że do pewnego stopnia te obchody przypominają nasze Boże Narodzenie. Rodzina przyjeżdża z daleka, wręcza sobie upominki. Jedzą duży obiad. Dzieci dostają Hóngbāo 红包 (dosł. czerwoną kopertę, w której znajdują się pieniądze). Wieczorem wszyscy oglądają w telewizji program noworoczny (leci dosłownie na każdym kanale). Około północy zaczynają się fajerwerki i tak na prawdę nie przestają strzelać do Festiwalu Latarni, który wypada 2 tygodnie po nowym roku. W tym okresie nikogo nie dziwi, jak o 5 nad ranem obudzi cię wybuch za oknem. Zgodnie z tradycją hałas i światło mają odstraszać złe duchy. Podobne zresztą jak kolor czerwony. Dlatego tez każdy chiński dom ma wywieszoną przed drzwiami czerwona latarnię, oraz czerwony znak symbolizujący pomyślność. |
No a co z tymi kolorowymi obchodami, pokazywanymi w telewizji? Czy to tylko ściema dla turystów? I tak i nie. W dużych miastach takie obchody często rzeczywiście są organizowane pod turystów (bo, jak wspomniałam Chińczycy spędzają ten czas w domu z rodziną). W okresie noworocznym (trwającym 2 tygodnie), w mniejszych miejscowościach często organizowane są festiwale, które ciągle kultywują stare tradycje. Trzeba mieć jednak szczęście, żeby móc coś takiego zobaczyć. Każda miejscowość organizuje swoje obchody w innym dniu.
Mnie w tym roku udało się wziąć udział w takim festiwalu w dwóch różnych wioskach w powiecie Qingtian (prowincja Zhejiang). I co się działo?
- Taniec z latarniami – muzyka i czerwone latarnie mają odstraszać złe duchy.
- Kaligrafia – każdy miał okazję stworzyć swój własny ‘amulet’ przynoszący pomyślność domostwu.
- Opera i teatr lalek – pokaz tradycyjnych sztuk chińskich.
- Taichi – był pokaz, po którym można było samemu spróbować swoich sił pod okiem mistrza.
- Stoiska z przekąskami – nieodłączny element wszelkich festiwali.
- Fajerwerki – tych w Chinach jest dostatek przy każdej okazji.