Wizyta u chińskiego lekarza to dość osobliwe doświadczenie (na bardzo różnych przyczyn). To samo tyczy się leków. Zgadnijcie ile pastylek możecie dostać do zażycia za jednym razem. Zobaczcie sami. Odpowiedź was zaskoczy.
Bycie jedynym zagranicznym nauczycielem w szkole oznacza, że jesteście dosłownie ‘niezastąpieni’. Co za tym idzie, wasza niedyspozycja każdorazowo sprawia zamieszanie w waszym miejscu pracy. Zrozumiałym jest, że wasz pracodawca stara się zrobić, co tylko się da, abyście wydobrzeli jak najszybciej (albo przynajmniej wrócili do pracy). Kiedy więc dzwonicie, żeby odwołać lekcje ze względu na przeziębienie, natychmiast pojawia się ktoś ze szkoły, aby zabrać was do lekarza. Po godzinie spędzonej w szpitalu (łącznie ze zrobieniem RTG płuc i badaniem krwi) możecie w końcu zabrać swoją nieszczęsną osobę z powrotem do domu. W tym momencie marzycie już tylko o wczołganiu się do łóżka.
Następnego ranka budzi was telefon:
- Cześć Aga? Wydobrzałaś już? Przyjdziesz dzisiaj na lekcje?
Brak wam słów. Czy oni poważnie sądzą, że można wydobrzeć z 39-cio stopniowej gorączki, okropnego bólu gardła, kaszlu i wodospadów spływających z nosa (eufemistycznie nazywanych katarem) w ciągu jednaj nocy?! Jesteście zbyt zmęczeni i chorzy by wdawać się w zawiłe dyskusje, więc odpowiadacie jedynie:
- Nie.
Zdaje się, że nie była to właściwa odpowiedź. Poinformowano was, że najwyraźniej przepisano wam złe leki, skoro jeszcze nie czujecie się lepiej. W związku z tym, ktoś ze szkoły zabierze was do innego lekarza w prywatnej klinice... Z nimi nie wygrasz. Pozostaje ci się poddać.
Wizyta w klinice sama w sobie nie była jakaś nadzwyczajna, za to lekarstwa... Wręczono wam leki podzielone na 6 osobnych dawek (każda zawinięta w małą papierową paczuszkę). Każda z ty dawek składała się z... tuzina różnych pigułek. Dosłownie 12! Nigdy w życiu nie kazano wam zażyć tylu leków za jednym razem. Czy zadziałały? O tak! Nie macie bladego pojęcia, co to były za szalone dragi, ale faktem pozostaje, że na dzień następny poczuliście się jak nowo narodzeni (lub coś koło tego). Najwyraźniej są jeszcze dziwy na tym świecie, które potrafią was zaskoczyć.
Następnego ranka budzi was telefon:
- Cześć Aga? Wydobrzałaś już? Przyjdziesz dzisiaj na lekcje?
Brak wam słów. Czy oni poważnie sądzą, że można wydobrzeć z 39-cio stopniowej gorączki, okropnego bólu gardła, kaszlu i wodospadów spływających z nosa (eufemistycznie nazywanych katarem) w ciągu jednaj nocy?! Jesteście zbyt zmęczeni i chorzy by wdawać się w zawiłe dyskusje, więc odpowiadacie jedynie:
- Nie.
Zdaje się, że nie była to właściwa odpowiedź. Poinformowano was, że najwyraźniej przepisano wam złe leki, skoro jeszcze nie czujecie się lepiej. W związku z tym, ktoś ze szkoły zabierze was do innego lekarza w prywatnej klinice... Z nimi nie wygrasz. Pozostaje ci się poddać.
Wizyta w klinice sama w sobie nie była jakaś nadzwyczajna, za to lekarstwa... Wręczono wam leki podzielone na 6 osobnych dawek (każda zawinięta w małą papierową paczuszkę). Każda z ty dawek składała się z... tuzina różnych pigułek. Dosłownie 12! Nigdy w życiu nie kazano wam zażyć tylu leków za jednym razem. Czy zadziałały? O tak! Nie macie bladego pojęcia, co to były za szalone dragi, ale faktem pozostaje, że na dzień następny poczuliście się jak nowo narodzeni (lub coś koło tego). Najwyraźniej są jeszcze dziwy na tym świecie, które potrafią was zaskoczyć.