Wybierasz się do Tajlandii? Chciałbyś zobaczyć słonie? Zobacz, jak można to zrobić nie powodując jednocześnie dylematów natury etycznej…
Słonie są nieodłącznie związanie z historią i kulturą Tajlandii. Dla wielu, stanowią wręcz jej symbol. Przez wiele lat jedną z najpopularniejszych atrakcji tego kraju była przejażdżka na słoniu. Ostatnio zaczęło to ulegać zmianom. Turyści coraz częściej są świadomi brutalności sposobu w jaki ‘ujeżdżane’ są te zwierzęta. Ze względu na wiele dylematów natury etycznej mnóstwo ludzi bojkotuje przejażdżki. Niemniej, bądźmy szczerzy… któż z nas może się oprzeć pokusie zabawy ze słoniem (i pochwaleniem się tym na Facebooku)? Jak jest popyt, podaż też się znajdzie. W ciągu ostatnich kilku lat, jak grzyby po deszczu, zaczęły pojawiać się schroniska dla słoni, w których turyści mogą przebywać w towarzystwie tych łagodnych olbrzymów, bez obawy o nabawienie się moralnego kaca.
Jak wygląda taka wycieczka? Zależy jaką opcję wybierzecie (pół dnia, cały dzień lub dwa dni). Zawsze jednak w programie jest karmienie słoni, taplanie ich w błocie i kąpiel w rzece. Sami też dostajecie lunch. Często na miejscu dają wam na przebranie specjalny uniform. Przy dłuższych wycieczkach są jeszcze dodatkowe opcje typu trekking, spływ tratwą bambusową lub robienie papieru ze słoniowej kupy (serio, serio).
Porady praktyczne:
- Weź kurtkę – Tajlandia niby kraj tropikalny, ale nad ranem jest chłodno (zwłaszcza jak jedziesz 1,5 godziny na pace, gdzieś do wioski w górach). Po drodze ludzie zawijali się w ręczniki, żeby choć trochę się ogrzać (nikt nas nie uprzedził, że jazda będzie na pace, a nie minivanem).
- Strój kąpielowy i ręcznik – razem ze słoniami wchodzi się do rzeki, a one lubią oblewać cię wodą.
- Buty do pływania – od dołu z błotem do rzeki, 10 min drogi przez dżunglę. Klapki nie wyrabiają. Na stoku, ludzie z nich normalnie ‘wyjeżdżali’. Kończyło się tym, że szli boso. Buty do pływania to tutaj idealne rozwiązanie. Nadają się zarówno na taplanie w błocie jak i trekking oraz wchodzenie do wody.
- Balsam przeciwsłoneczny i spray na komary – co tu dużo gadać… tropiki, dżungla, rzeka… sami rozumiecie.
- Koszt – w Chiang Mai Elephant Sanctuary (to nazwa konkretnego schroniska) zapłaciłam 2000 batów (~ 220zł) za całodniową wycieczkę (schronisko + trekking + spływ tratwą). Transport w obie strony zapewniony.
Wrażenia niezapomnianie. Schronisko dla słoni zdecydowanie było moim ulubionym punktem podróży po Tajlandii. Polecam!
P.S. dla ciekawych… Skóra słonia w dotyku przypomina skórę jaszczurki. Jest chropowata i zaskakująco chłodna. No cóż… do głaskania specjalnie się te zwierzaki nie nadają. Za to przytulić zawsze miło 😉