Zobacz dlaczego żadna Chinka w lecie nie wyjdzie z domu bez parasolki oraz dlaczego czasem warto pójść za tym przykładem.
Lubicie długie spacery. Większość wolnego czasu spędzacie na odkrywaniu miasta i okolicznych gór. Od czasu do czasu, któreś z waszych znajomych chce się dołączyć do eskapady. Jesteście gotowi do wyjścia, ale koleżanka nagle prosi, żeby chwilę poczekać. Musi wziąć swoją parasolkę. Spoglądacie w niebo – bez jednej chmurki. Jakby na to nie spojrzeć, dzień wydaje się być przyjemnie ciepły i słoneczny. Czy ona wie coś, czego wy nie wiecie? Skonsternowani mówicie koleżance „Wiesz, nie sądzę, żeby miało dzisiaj padać”. Ona patrzy przez okno: „Ja też nie. Ale jest bardzo słonecznie”.
Jak odpowiedzieć na taki komentarz? Nie macie bladego pojęcia. Tępo potakujecie i wychodzicie na zewnątrz. Koleżanka otwiera parasolkę. Uważacie to za raczej niezwykłe zachowanie. Rozglądacie się dookoła. Wcześniej jakoś nie zauważyliście, ale najwyraźniej nie jest to aż takie niezwykłe, jak wam się zdawało. Wszędzie jak okiem sięgnąć, ludzie z parasolkami.
W krajach Zachodnich kochamy wystawiać się na słońce. Opalony znaczy piękny (modny). Każdego lata tabuny ludzi smażą się na plażach, żeby potem móc pokazać znajomym w pracy, że urlop spędzili aktywnie. Kojarzymy opaleniznę z wysportowaniem, zaś wysportowanie z urodą.
W Chinach kanon piękna jest zupełnie przeciwny. Im ‘bielsza’ jest twoja skóra, tym bardziej atrakcyjny jesteś. Kobiety nie tylko desperacko unikają słońca, ale również starają się wybielić. Większość tutejszych kosmetyków (kremy, żele pod prysznic, mydła itp.) posiada kompleks wybielający (mieszkając w Chinach, chcąc, nie chcąc, też kończycie wybieleni). W chińskim sklepie nigdy nie dostaniecie samoopalacza, a kremy z filtrem zaczynają się od SPF30.
Wracając do parasolek… Chodzenie z parasolką w słoneczny dzień może wam się wydawać dziwne. Poczekajcie do końca czerwca. Kiedy temperatura przekracza 40oC i czujecie piekący żar na skórze, chodzenie z parasolką nagle nie wydaje się takie głupie. Pomijając chiński kanon urody, zwyczajnie nie chcecie zamienić się w skwarek. Poddajecie się. Jak mówi przysłowie „gdy wchodzisz między wrony…” Wyciągacie swoją parasolkę i wychodzicie na zakupy.
Jak odpowiedzieć na taki komentarz? Nie macie bladego pojęcia. Tępo potakujecie i wychodzicie na zewnątrz. Koleżanka otwiera parasolkę. Uważacie to za raczej niezwykłe zachowanie. Rozglądacie się dookoła. Wcześniej jakoś nie zauważyliście, ale najwyraźniej nie jest to aż takie niezwykłe, jak wam się zdawało. Wszędzie jak okiem sięgnąć, ludzie z parasolkami.
W krajach Zachodnich kochamy wystawiać się na słońce. Opalony znaczy piękny (modny). Każdego lata tabuny ludzi smażą się na plażach, żeby potem móc pokazać znajomym w pracy, że urlop spędzili aktywnie. Kojarzymy opaleniznę z wysportowaniem, zaś wysportowanie z urodą.
W Chinach kanon piękna jest zupełnie przeciwny. Im ‘bielsza’ jest twoja skóra, tym bardziej atrakcyjny jesteś. Kobiety nie tylko desperacko unikają słońca, ale również starają się wybielić. Większość tutejszych kosmetyków (kremy, żele pod prysznic, mydła itp.) posiada kompleks wybielający (mieszkając w Chinach, chcąc, nie chcąc, też kończycie wybieleni). W chińskim sklepie nigdy nie dostaniecie samoopalacza, a kremy z filtrem zaczynają się od SPF30.
Wracając do parasolek… Chodzenie z parasolką w słoneczny dzień może wam się wydawać dziwne. Poczekajcie do końca czerwca. Kiedy temperatura przekracza 40oC i czujecie piekący żar na skórze, chodzenie z parasolką nagle nie wydaje się takie głupie. Pomijając chiński kanon urody, zwyczajnie nie chcecie zamienić się w skwarek. Poddajecie się. Jak mówi przysłowie „gdy wchodzisz między wrony…” Wyciągacie swoją parasolkę i wychodzicie na zakupy.