Po kilku latach mieszkania w Chinach wydaje wam się, że widzieliście już wszystko. Nie wiecie nawet jak bardzo się mylicie. Przeczytajcie historię żmijówki...
Wyobraźcie sobie. Wędrujecie po parku krajobrazowym, gdzieś w południowo-wschodnich Chinach. Jest gorąco. Kończy wam się woda. Wreszcie docieracie na szczyt góry. Jest tam niewielka budka z napojami. Uratowani! Podchodzicie bliżej i widzicie to...
Mija dobra chwila kiedy wreszcie dociera do was na co tak naprawdę patrzycie. Wasz mózg po prostu nie potrafi przetworzyć tej informacji. Pytacie właściciela sklepu: - Przepraszam, co to jest? - Wężowe wino. No właśnie. Nie przywidziało wam się. W tam słoiku naprawdę jest wąż. Dlaczego?!
Odpowiedzi należy szukać w tradycyjnej medycynie chińskiej. Wg niej stan naszego ciała (podobnie zresztą jak wszystko inne w naturze) zależy od równowagi między siłami Yin i Yang. Choroby zaburzają tą równowagę. Dla przykładu, uznaje się, że u osób cierpiących na reumatyzm energia Yang (słoneczna, aktywna) 'wycieka' z ciała. Dlatego też, dla poprawy samopoczucia należy ją uzupełniać. Chińczycy wierzą, że tym celu świetnie sprawdzają się napoje alkoholowe (co nie jest tak dalekie od prawdy – picie niewielkich ilości alkoholu poprawia krążenie dając uczucie 'ożywienia'). Z tego właśnie powodu wino było używane w celach medycznych od czasów starożytnych. Aby dodać mu 'mocy' tudzież innych leczniczych właściwości, ludzie często dodają do niego zioła, owoce i … węże.
Nie bez znaczenia jest tu gatunek węża – im bardziej jadowity, tym lepiej. Wierzy się, że węże dodają witalności. W tym celu wrzuca się je do słojów z ryżowym winem i odstawia na kilka miesięcy (Powstanie tej procedury datuje się aż na ok. 700 lat p.n.e.). Po odpowiednim czasie namakania 'wyciąg' z jadu węża rozpuszcza się w wywarze. W tym momencie możecie się zastanawiać czy picie czegoś takiego nie jest aby niebezpieczne. Cóż – niespecjalnie. Istotą jadu są substancje białkowe, które denaturują pod wpływem alkoholu. Innymi słowy – tracą swoje właściwości. Jest jednak inna rzecz, na która trzeba uważać. Podczas, gdy toksyny tracą swą 'zajadłość' po kilku miesiącach marynowania w winie, sam wąż wcale nie musi. Było kilka udokumentowanych przypadków pogryzienia przez węże po otwarciu słoja. Wygląda na to, że czasami wąż jest w stanie przeżyć nawet klika miesięcy pływania w alkoholu, jeśli odpowiednio szybko wejdzie w stan hibernacji (jest to jednak bardzo rzadkie zjawisko).
Jedna rzecz do dodatnia – nie tylko węże mogą służyć za źródło ożywiającej energii. W zasadzie wszystko co jadowite się nadaje: skorpiony, skolopendry (które o zgrozo tłumnie pełzają po lasach prowincji Zhejiang), nawet osy i szerszenie. Innymi słowy – wszelkie stworzenia, które nadają sklepikowi wygląd chatki czarownicy.
Co można leczyć z pomocą tych specyfików? Prawie wszystko. Najczęściej wymienia się choroby nerek, anemię, reumatyzm i przeziębienie. Jakiś naukowe dowody na potwierdzenie tych właściwości? - Żadnych. Przynajmniej nic ponadto, co zrobiłaby dawka normalnego alkoholu.
Odpowiedzi należy szukać w tradycyjnej medycynie chińskiej. Wg niej stan naszego ciała (podobnie zresztą jak wszystko inne w naturze) zależy od równowagi między siłami Yin i Yang. Choroby zaburzają tą równowagę. Dla przykładu, uznaje się, że u osób cierpiących na reumatyzm energia Yang (słoneczna, aktywna) 'wycieka' z ciała. Dlatego też, dla poprawy samopoczucia należy ją uzupełniać. Chińczycy wierzą, że tym celu świetnie sprawdzają się napoje alkoholowe (co nie jest tak dalekie od prawdy – picie niewielkich ilości alkoholu poprawia krążenie dając uczucie 'ożywienia'). Z tego właśnie powodu wino było używane w celach medycznych od czasów starożytnych. Aby dodać mu 'mocy' tudzież innych leczniczych właściwości, ludzie często dodają do niego zioła, owoce i … węże.
Nie bez znaczenia jest tu gatunek węża – im bardziej jadowity, tym lepiej. Wierzy się, że węże dodają witalności. W tym celu wrzuca się je do słojów z ryżowym winem i odstawia na kilka miesięcy (Powstanie tej procedury datuje się aż na ok. 700 lat p.n.e.). Po odpowiednim czasie namakania 'wyciąg' z jadu węża rozpuszcza się w wywarze. W tym momencie możecie się zastanawiać czy picie czegoś takiego nie jest aby niebezpieczne. Cóż – niespecjalnie. Istotą jadu są substancje białkowe, które denaturują pod wpływem alkoholu. Innymi słowy – tracą swoje właściwości. Jest jednak inna rzecz, na która trzeba uważać. Podczas, gdy toksyny tracą swą 'zajadłość' po kilku miesiącach marynowania w winie, sam wąż wcale nie musi. Było kilka udokumentowanych przypadków pogryzienia przez węże po otwarciu słoja. Wygląda na to, że czasami wąż jest w stanie przeżyć nawet klika miesięcy pływania w alkoholu, jeśli odpowiednio szybko wejdzie w stan hibernacji (jest to jednak bardzo rzadkie zjawisko).
Jedna rzecz do dodatnia – nie tylko węże mogą służyć za źródło ożywiającej energii. W zasadzie wszystko co jadowite się nadaje: skorpiony, skolopendry (które o zgrozo tłumnie pełzają po lasach prowincji Zhejiang), nawet osy i szerszenie. Innymi słowy – wszelkie stworzenia, które nadają sklepikowi wygląd chatki czarownicy.
Co można leczyć z pomocą tych specyfików? Prawie wszystko. Najczęściej wymienia się choroby nerek, anemię, reumatyzm i przeziębienie. Jakiś naukowe dowody na potwierdzenie tych właściwości? - Żadnych. Przynajmniej nic ponadto, co zrobiłaby dawka normalnego alkoholu.